Jeśli pójdzie wszystko zgodnie z planem to lądowanie na jakiejś z planet odbędzie się w 2202 roku. Czemu urodziłem się tak wcześnie? :( Chciałbym zobaczyć jakiś ambitny film o takiej podróży :)
90 lat? Super. Czyli np. tak - wsiada dwudziestoletnia kobieta do tego statku. W wieku, powiedzmy, 35 lat (czyli 15 lat po starcie) rodzi dziecko - w późniejszym wieku, to już spore ryzyko. To dziecko dorasta, całe dzieciństwo, młodość i wiek dojrzały spędza w statku kosmicznym, który ma maksymalnie kilkadziesiąt metrów sześciennych objętości. Ani razu nie wychodzi na świeże powietrze, ani razu nie ogląda prawdziwego światła słonecznego, w ogóle nic nie ogląda, poza wnętrzem dużej metalowej puszki, którą leci i jedyne, co może, to chodzić w kółko wokół tego statku i jeść jakieś sztuczne żarcie. I jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem i nie pierdyknie w nich po drodze jakiś zabłąkany meteor czy kometa, to to dziecko jako 75-letni dziad lub baba wyjdzie wreszcie ze swojego więzienia, o ile dożyje, bo nie każdy takiego wieku dożywa. I będzie mogło spędzić ostatni piec czy dziesięć lat swojego beznadziejnego życia na jakiejś planecie, która nie wiadomo, czy się do życia w ogóle nadaje... To trzeba być Amerykańcem, żeby taką bzdurę wymyślić...
Jeśli pójdzie wszystko zgodnie z planem to lądowanie na jakiejś z planet odbędzie się w 2202 roku. Czemu urodziłem się tak wcześnie? :( Chciałbym zobaczyć jakiś ambitny film o takiej podróży :)
Odpowiedz90 lat? Super. Czyli np. tak - wsiada dwudziestoletnia kobieta do tego statku. W wieku, powiedzmy, 35 lat (czyli 15 lat po starcie) rodzi dziecko - w późniejszym wieku, to już spore ryzyko. To dziecko dorasta, całe dzieciństwo, młodość i wiek dojrzały spędza w statku kosmicznym, który ma maksymalnie kilkadziesiąt metrów sześciennych objętości. Ani razu nie wychodzi na świeże powietrze, ani razu nie ogląda prawdziwego światła słonecznego, w ogóle nic nie ogląda, poza wnętrzem dużej metalowej puszki, którą leci i jedyne, co może, to chodzić w kółko wokół tego statku i jeść jakieś sztuczne żarcie. I jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem i nie pierdyknie w nich po drodze jakiś zabłąkany meteor czy kometa, to to dziecko jako 75-letni dziad lub baba wyjdzie wreszcie ze swojego więzienia, o ile dożyje, bo nie każdy takiego wieku dożywa. I będzie mogło spędzić ostatni piec czy dziesięć lat swojego beznadziejnego życia na jakiejś planecie, która nie wiadomo, czy się do życia w ogóle nadaje... To trzeba być Amerykańcem, żeby taką bzdurę wymyślić...
Odpowiedz