Po prostu go zamrozili do momentu aż wydawało się, że nie żyje a potem ogrzali i jak się rozmroził to żył. To nie stan splątania kwantowego tylko marzenie Walta Disneya. Einstein określał to „upiornym oddziaływaniem na odległość”, i nie powiem, że zamrażanie żywego organizmu do momentu aż umrze nie jest upiorne, było to też troche na odległość ale to troche jak chodzenie po brzegu i mówienie, że odtworzyło się w pełni chodzenie po wodzie...
Po prostu go zamrozili do momentu aż wydawało się, że nie żyje a potem ogrzali i jak się rozmroził to żył. To nie stan splątania kwantowego tylko marzenie Walta Disneya. Einstein określał to „upiornym oddziaływaniem na odległość”, i nie powiem, że zamrażanie żywego organizmu do momentu aż umrze nie jest upiorne, było to też troche na odległość ale to troche jak chodzenie po brzegu i mówienie, że odtworzyło się w pełni chodzenie po wodzie...
Odpowiedz